Chrząszcz brzmi przyjaźnie

Widok chrząszcza w ogrodzie w niejednym ogrodniku wywołuje odruchową niechęć. Jest to poniekąd zrozumiałe – w końcu to do tej grupy należą tacy nasi „ulubieńcy” jak opuchlak (przedstawiciel ryjkowcowatych) czy chrabąszcz majowy (żukowate). Jednak chrząszcz chrząszczowi nierówny.

Autorką tekstu i zdjęć jest Maria Maj-Klepacka

Są w grupie chrząszczy gatunki, które nie tylko w niczym nie szkodzą, ale są po prostu pożyteczne. W moim ogrodzie na stałe spotkać można dwa takie przyjazne chrząszcze, o których chcę teraz trochę opowiedzieć.

Pierwszy z nich to biegacz fioletowy (Carabus violaceus). Nie sposób go nie zauważyć, ma naprawdę imponujące rozmiary – osiąga nawet 3,5 cm długości. Zdobią go przepiękne pokrywy skrzydeł błyszczące się na fioletowe, od koloru których biegacz wziął swoją nazwę oraz opalizująca „kryza”. Co ważne dla ogrodników – zarówno dorosłe osobniki, jak i larwy są drapieżnikami, więc nie interesują ich nasze uprawy. Ten dzielny owad pomoże nam natomiast  kontrolować populację szkodników zjadając larwy innych owadów, ale także – uwaga, uwaga – ślimaki, w tym te NAGIE.

biegacz_fioletowy-707x1024 Chrząszcz brzmi przyjaźnie
Biegacz fioletowy. Fot. Maria Maj-Klepacka

Drugi z niepozornych pomocników na stałe mieszkający w moim ogrodzie to żuk leśny (Anoplotrupes stercorosus). Ten wesoły, elegancki czarny żuczek o opalizujących na niebiesko-morsko pokrywach skrzydeł nie jest drapieżny, pomaga jednak w inny sposób – niczym naziemna dżdżownica (żuczku, wybacz porównanie!) przerabia martwą materię organiczną, a to, czego nie zje, przezornie magazynuje w podziemnych tunelach (przekładając na język ogrodniczy – spulchnia i napowietrza glebę, jednocześnie dostarczając nawóz). Larwy tego żuka żywią się natomiast… odchodami. Stąd jego potoczna nazwa „żuk gnojarek”, którą to nazwę uważam jednak za mocno krzywdzącą – no bo jak nazwalibyśmy gatunek homo sapiens, gdybyśmy bazowali wyłącznie na zwyczajach jego noworodków?

uk-gnojarek-1024x846 Chrząszcz brzmi przyjaźnie
Żuk leśny znany jako „żuk gnojarek”

Warto zainteresować się tymi „robalami”, a na pewno nie warto bezmyślnie ich tępić. Te małe okruszki życia, tak różne od naszego, mogą z nami współistnieć w pełnej symbiozie, dodając naszemu ogrodowi bioróżnorodności i uroku.

kalendarz_siewu-1024x538 Chrząszcz brzmi przyjaźnie